Lecture via Spotify Lecture via YouTube
Accéder à la vidéo YouTube

Chargement du lecteur...

Vous scrobblez depuis Spotify ?

Connectez votre compte Spotify à votre compte Last.fm et scrobblez tout ce que vous écoutez, depuis n'importe quelle application Spotify sur n'importe quel appareil ou plateforme.

Connexion à Spotify

Ignorer

Vous ne voulez pas voir de publicités ?Mettez à niveau maintenant

Drobne gesty, duże znaczenie - OWF 2012 (Dzień I)

Sob 9 VI – Orange Warsaw Festival 2012

Tym razem ciężko było już na starcie. Usiąść w pociągu graniczyło z cudem. Dopiero w Poznaniu udało się nam znaleźć wolne siedziska, ale jak się okazało dla mnie - pechowe, facet miał rezerwację tego miejsca, które zająłem. Tak więc do Warszawy dojechałem naprzemiennie stojąc i siedząc na podłodze.

Na Łazienkowską dotarliśmy po kilku nawigacyjnych problemach - tym razem nie przygotowałem się aż tak logistycznie. Na szczęście czasu wystarczyło. I na odpoczynek i na dobre miejsca przed bramkami wejściowymi. Jak się okazuje - każdy takich przechodził 3, czy 4…

Chwila stania na schodach i… start! Rozpoczął się wyścig na płytę. Wyszedłem z niego jako wygrany - zająłem pozycję przy barierce.

Ból stopy, który dopadł mnie przed Fiszem nie był ponad to, co miało się wydarzyć za kilka godzin.

Po długim okresie oczekiwania pojawił się pierwszy wykonawca - Fisz, ze swoim projektem "Tworzywo". Pierwsze dźwięki przywiodły mi na myśl Saula Williamsa i RATM. Niestety, później artysta natarczywie uciekał do lżejszych brzmień, mieszając elementy Jazzu, Reggae, klasycznego Rocka i oczywiście Rapu.

Po Tworzywie na scenie pojawiła się grupa De La Soul. Przed ich występem wydawali mi się nieprzyswajalni, może dlatego, że nigdy nie wchodził mi czarny rap. Ale panowie pokazali, że nie wolno się uprzedzać. Mieli świetny kontakt z publiką, żartowali sobie, z siebie, cały czas z uśmiechami na twarzach. Widać było, że cieszą się z tego występu. Jeden z nich skwitował gig słowami "fajnie widzieć was, identyfikujących się z innymi gustami, bawiących się na hip hopowym show." Muzyka łączy ludzi.

Po Czarnoskórych Raperach znaleźliśmy się na zupełnie odmiennym biegunie. Jako ostatni przed gwiazdą wieczoru wystąpił Garbage. Mocne granie, ciekawe aranżacje, ale kurde… coś nie tak z wokalem. Instrumenty za mocno wybijały się ponad głos wokalistki, która miała problemy z identyfikacją własnych nagrań. Na tym koncercie zdobyłem pamiątkowy łup - guitar pick.

Ścisk coraz większy, nie wiem czemu, tam nie było miejsca, aby się przepchnąć - jedyne co, to takie zachowanie wkurwiało przód - później nie mogłem swobodnie poskakać.

I pojawia się gwiazda wieczoru. Gwiazda, na której występ czekam pięć lat. To nic, że zdaję sobie sprawę, że Rob kaleczy perkusję, że Brad wirtuozem nie był, nie jest i chyba za późno, aby się nim stał. Że Phoenix nie ma rozbudowanych partii basowych - jednak on nadrabia pociesznością, cały czas radosny, utrzymuje kontakt wzrokowy… To nic, że Joe zbija bąki, że Chester fałszuje, a Mike niepotrzebnie bierze się za śpiew. LINKIN PARK, to kawał mojego życia, wielki mam do tej grupy sentyment.

Te minusy nie miały dla mnie znaczenia. Jedyną zagadką był dla mnie set, który wykorzystają. Gdy usłyszałem pierwsze dźwięki A Place For My Head miałem pełną świadomość dalszej kolei rzeczy, jednak pomimo tego każda piosenka była w stanie wprowadzić mnie w osłupienie i radość. Szczególnie Ballad Medley, na którym to się wzruszyłem, z trudem powstrzymując się od łez. Nie wiem, czy to z sentymentu do tych trzech utworów, czy z przyczyn osobistych, ale jednak…

Doszło do ITE. Gdy wyjąłem karteczkę z napisem "THANK YOU, LINKIN PARK", wydawało mi się, że Chester patrzył świadomie prosto na mnie . Potem Mike zaczął latać koło publiki, dzięki czemu przybiłem z nim piąteczkę. Drobne gesty, a takie ważne (TLTGYA?). Do tego Bradzio i Feniks w koszulkach polskiej repry…

Z mojej strony był krzyk, był headbanging, było skakanie, wypełniłem też akcje koncertowe, które były proste, acz przemyślane. Towarzystwo na festiwalu też miałem przednie, pozdrowienia dla was, może przeczytacie (Szczególnie dla Kamila, który czekał na LP tak długo jak ja i dla Gabrieli, której mam nadzieję było wygodnie)

Linkin Park zmiażdżył system, choć dla mnie grali za krótko, a Chester zapomniał, kiedy ostatnio tu byli ("It was almost six years ago…")… ALE OBY TO WSZYSTKO, TA CAŁA OTOCZKA PRZEKONAŁA CHŁOPAKÓW DO POWROTU PODCZAS JESIENNEGO EUROPEAN TOURU.

https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/547456_382247848498318_622011872_n.jpg

https://fbcdn-sphotos-a.akamaihd.net/hphotos-ak-snc7/s720x720/421500_382247975164972_959685474_n.jpg

Vous ne voulez pas voir de publicités ?Mettez à niveau maintenant

API Calls